Majówka minęła nie wiadomo kiedy. Postanowiłam wolniejszy czas wykorzystać na czytanie, gotowanie i na jeżdżenie rowerem. Tymczasem pogoda się popsuła i do ręki wzięłam szydełko.
Tutorial na szydełkowego ptaszka znalazłam już dawno u niejakiej Jareckiej i nawet coś tam próbowałam dziergać ale mi nie wychodziło. Okazuje się, że cisza i spokój przy nauce w moim wieku muszą być!
Tym razem pticę zrobiłam i choć szydełko i włóczka jakoś do siebie nie pasowały udał się.
Wypełniłam go czesanką.
Drugiego dnia zachciało mi się nauczyć robienia ładnych kolorowych kółeczek a trzeciego ściegu na pled czy kocyk. Tu miałam więcej problemów. Kółko zrobiłam ale dwa razy prułam a kocyk... na razie w wersji mini, za trzecim podejściem... przede wszystkim okazało się, że mój słupek to wcale nie słupek... moją wiedzę wyniosłam z domu. Widać coś źle zapamiętałam albo mama inaczej mnie nauczyła po prostu. Jak odkryłam jak zrobić słupek to i kocyk się udziergał bez problemu... człowiek, czy Wiewiór, uczy się całe życie.
3 komentarze:
ścieg na pled bardzo mi się podoba, tym bardziej, że mam ostatnio słabość do dzierganych rzeczy - czyt. masowo zaopatruje się w poszewki na poduszki :)
Piekne! Ostatnio widzialam w gazecie trampki dla bobo na szydelku i marze zeby takie umiec zrobic... Musze sobie przypomniec jak to bylo z tym szydelkiem ;)
Jarecka,widziałaś to?Na własnej piersi...
Prześlij komentarz