Na pierwszy ogień poszły zapięcia do kosmetyczek, żółtej wymiankowej, i brązowej nagrody głównej Candy. Następny był kwiatuch. Musiałam złożyć go do tzw. kupy, filcnąć wszystkie płatki razem, przyszyć zapięcie gdyż to broszka być miała.
Kolejnym wyzwaniem było zszycie torebki. Wyjątkowej bo dla mojej kochanej Córci. Kiedy dziecina dowiedziała się, że żółta kosmetyczka nie jest dla niej, ani brązowa, ani inne rzeczy... nie pozostało mi nic innego niż stanąć przy kuchennym blacie i zrobić coś Specjal for Blondasek. I żeby nie było Blondaska dzielnie filcowała, głaskała razem ze mną!!! wczoraj suche elementy złączyłam w całość a na zakończenia twórczego przedpołudnia przyszyłam Małżonowi guziki w kurtce.
Potem pozostało tylko zapakowanie przesyłek i te, które wiem gdzie mają powędrować dzisiaj wyślę. A co! w ramach spacerku. Dziewczyny czekajcie więc, niebawem powinny do Was dotrzeć!!!
Zdjęć wymiankowo nagrodowych na razie nie zamieszam. Niech będą niespodziewanki.
Za to zaprezentować chcę Córciową torebeczkę.
Dwustronną, na małym pasku w sam raz do małej rączki. Zapinana jest na kuleczkowy guziczek. Zrobiłyśmy ją na jedwabiu korzystając z czesanki z merynosa i owiec alpejskich.